„Czytanie daje nam miejsce, w które możemy się  udać, kiedy musimy zostać tam, gdzie jesteśmy.”

Mason Cooley

"W lipcu ojciec mój wyjeżdżał do wód i zostawiał mnie z matką i starszym bratem na pastwę białych od żaru i oszołamiających dni letnich. Wertowaliśmy, oburzeni światłem, w tej wielkiej księdze wakacji, której wszystkie karty pałały w blasku i miały na dnie słodki do omdlenia miąższ złotych gruszek. Adela wracała w świetliste poranki, jak Pomona (mitologia rzymska – bogini urodzaju) z ognia dnia rozżagwionego (płonący; od żagiew – kawał płonącego drewna, wysypując z koszyka barwną urodę słońca – lśniące, pełne wody pod przejrzystą skórką czereśnie, tajemnicze czarne wiśnie, których woń przekraczała to, co ziszczało się w smaku; morele, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni; a obok tej czystej poezji owoców wyładowywała nabrzmiałe siłą i pożywnością płaty mięsa z klawiaturą żeber cielęcych, wodorosty jarzyn, niby zabite głowonogi i meduzy – surowy materiał obiadu o smaku jeszcze nieuformowanym i jałowym, wegetatywne i telluryczne (odnoszące się do Ziemi) ingrediencje (składniki) obiadu o zapachu dzikim i polnym."

Kto tak pięknie opisuje początek lata?

Czyja tak obrazowa poezja słów pochwałą lata jest?

Klasyka literatury…

Bruno Schultz „Sklepy cynamonowe”.

Czytając tak stworzony opis można poczuć opisywany żar lata, smak gruszek, czereśni i moreli…

 

Wakacje to dobry czas na książki! Czytajmy!